czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 12

 ....że nie będzie pan mógł być dawcą
-A mianowicie co ? ! -krzyknął Tom
-Ma pan bardzo mało krwi, to niedobrze ...-I co teraz ? - spytałem
-Teraz przebadamy pannę Vic, jeżeli ona ma więcej krwi niż powinna to będzie okej ale jeśli nie, to nie będzie pan mógł być dawcą - oznajmił lekarz a mnie zamurowało
-Kiedy pan przyjdzie z wynikami ? - spytał podłamany Tom
-Za jakieś pół godziny, poczekacie państwo prawda ?
-Owszem - powiedziałem
-Do widzenia - pożegnał się lekarz a ja podszedłem do Toma.
-Pół godziny i będzie wszystko jasne .... - powiedziałem
-Przepraszam ... - odpowiedział smutny
-Za co stary ? - spytałęm zdziwiony
-Gdyby nie to, że się pociąłem teraz bym był przygotowywany do przeszczepu, a prze to cholerstwo ona może zginąć - wydarł się
-Stary ...  będzie dobrze ... ona przeżyje ... ty będziesz mógł być dawcą ... zobaczysz ...  jakbyś wiedział to byś się przecież nie pociął ...  pamiętaj, że pomimo wszystko to dzięki tobie ona będzie żyła .- powiedziałem, a łza spłynęła po moim policzku,
 ten koleś jest spoko mógłbym się z nim zakumplować ale no cóż ... tak bywa ... on niewinny odda życie za Vic ...  to takie ...  odważne ? tak, chyba o to mi chodzi
-O ile będę mógł nim być to przeżyje ... - powiedział i chłopacy przyszli
-I co ? - krzyczał Zayn
-Będzie mógł być dawcą ? - pytał Liam
-Wszystko będzie jasne za pół godziny ... - powiedziałem i już nikt się nie odzywał. Wszyscy byli podłamani. Myśl, że Vic mogłaby umrzeć ... przeraża mnie. Tak bardzo bym tego nie chciał. Moje rozmyślania przerwał lekarz
-Tom Parker ?
-To ja - odezwał się Tom
-Poproszę na chwilkę - powiedział, a Tom poszedł za nim. Wrócili za jakieś 15 minut.
-I co ? - spytałęm - a w odpowiedzi otrzymałem mocnego przytulasa
-To znaczy tak ? - zapytałem  z nutką nadziei w głosie
-TAK !!!! - krzyczał radosny Tom
-Jeah ! To kiedy operacja ?
-Zaraz będą przygotowania. Wiesz co , polubiłem cię i gdyby nie fakt że chcę oddać  życie dla tej waszej znajomej to może byśmy się zakumplowali, ale jako że jest taka sytuacja to się nie da, ale chcę tego i na pewno nie będę tej decyzji nigdy żałował .
-Dzięki stary , jesteś spoko - powiedziałem a Tom odszedł. Po chwili podszedł lekarz i powiedział,  że możemy wejść do Vic ale tylko na chwilę bo zaraz  rozpocznie się operacja.
-Ey mam pomysł ! - krzyknąłem zanim weszliśmy do sali i opowiedziałem o moim planie chłopakom. Zgodzili się go wykonać więc weszliśmy do sali, oczywiście nie wszyscy io porozmawialiśmy trochę z Vic. Ale niestety nie trwało to długo bo Vic musiała jechać na operację  i wtedy zaczęliśmy wykonywać nasz plan ...  Czekaliśmy pod salą operacyjną, oprócz jednej osoby. Nagle wyszedł lekarz po około godzine, czy dwóch.
-I co z nią ? !  - krzyknąłem
-Operacja przebiegła bez komplikacji, za chwilę będzie wywożona na salę tą gdzie była wcześniej - odpowiedział lekarz,a mi ulżyło. Za chwilę wywożono Vic
-Udało się - powiedziałem do niej gdy wywozili ją na wózki inwalidzkim.
-Wiem ... - powiedziała już szczęśliwsza niż wcześniej Vic. Pojechała na salę, pchała ją pielęgniarka, a my poszliśmy za nią. Gdy już była na sali zapytała
-A gdzie Harry ?
-Emm.. no bo wiesz .... ciężko było znaleźć dawcę, a on miał straszne poczucie winy i ... - nie dokończyłem bo Vic mi przerwała
-Niee ... - szepnęła  - to nie może być prawa - powiedziała i wybuchła płaczem ...

--------------------------------------
Eloo ! <3 No to były te 2 komy to jest rozdział , no kurde wiem, że krótki i wiem, że nudy no ale :// postaram się następny napisać lepszy i dłuższy ale zobaczymy czy się uda :D :> Dodałam opcję, że można komentować z anonimów i mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy, bo wtedy wiem, że ktoś czyta t bazgroły ... No to tak jak wtedy

                                               2 KOMENATARZE = NEXT

  ~~Malikowa ;3

3 komentarze:

  1. Daj następna cześć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg. Wybacz że nie komentowałam twoich rozdziałów, ale mój lapek...a szkoda gadać, ale jest okej. Super rozdział czekam na następny <3333

    OdpowiedzUsuń